Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

5.3.18

Podróż po "Słonecznej Dolinie".


Wydawnictwo: Wydawnictwo Videograf
Liczba stron (wyd. limit.):
  • Tom I - 393
  • TOM II - 432

Data rozpoczęcia serii: 5.02.2010 



Pamiętam moje pierwsze zetknięcie ze Stefanem Dardą, gdy na pewnej stronie o tematyce grozy dostrzegłem artykuł o zbiorze opowiadań, który miał się ukazać już niedługo. Ja i mój znajomy zajaraliśmy się w pełni tym tytułem, szczególnie gdy przechodziliśmy fazę na wszelaką grozę i horror, a demony i polskie legendy, jakie miały pojawić się w nowym tytule Dardy przyciągały nas jak światło latarni morskiej. „Opowiedz mi straszną historię” posiada okropnie wciągający, nasz polski klimat. Osobiście doceniłem całość zbioru, a każda historia urzekła mnie czymś innym, lecz kiedy nadal było mi mało, przede mną pojawił się mój osobisty Książkowy Stróż i wskazał mi limitowaną wersję „Czarnego Wygonu”. Minęło trochę czasu, zanim zakupiłem te dwa tomiszcze, które zawierały łącznie cztery części historii, która porywa, potrafi wciągnąć i nastraszyć nas zaraz przed snem.

Niewinne rozpoczęcie akcji w redakcji jest jedynie preludium całej opowieści, w której narracja jest dobrana perfekcyjnie, a pomysły jakie wdrożył autor, niezwykłe. Głównymi bohaterami są Adam Nawrot i Witold Uchman, to na nich opiera się cała akcja, ale błędem było by stwierdzić, że to oni liczą się w tej powieści najbardziej. Skupiając się jednak na otoczce jaką daję nam autor i samej przyjemności czytania, wygląda to bardzo dobrze. Akcja ciągnie się nieprzerwanie jednym tempem z przerwami na nieprzewidziane zwroty akcji i wszelkiego typu niuanse jakimi pieści nas Darda. Nie odczuwałem zmęczenia czytaniem dość drobnych i skupionych liter w edycji limitowanej, więc przyznam też pochwałę dla całej redakcji za świetnie wykonaną edycję książki.

Fabuła skupia się głównie na pewnej nielicznej i niczym nie wyróżniającej się wiosce, położonej gdzieś pośrodku tytułowej Słonecznej Doliny w województwie Lubelskim. Chyba właśnie ta bliskość miejsca sprawiła, że odczułem tę powieść tak głęboko. Wiele historii o Roztoczu usłyszałem od swojej dziewczyny, tak więc tym mocniejsze były moje doznania, lecz wracając do meritum. Tak, aby nie zdradzić zbyt wiele można powiedzieć o tym, że na stronach przewijają się różnego typu zmory i demony wyjęte wprost z legend polskich. Świetnie napisane sytuacje, związane z tymi zmorami, sprawiają, że rosną nam one przed oczyma, z kłami które zamierzają nas pożreć.



Wszystko co dotąd przedstawiłem, to jedynie natura, która przewija się w powieści, bo jak inaczej nazwać demony, które są integralną częścią tego świata? To co tworzy go w stu procentach, to genialne postacie poboczne, epizodyczne, takie które człowiek ma chęć poznać. Widzimy w nich nasze babcie, mamy, ojców i dziadków. Starsze osoby, które zatrzymały się gdzieś pomiędzy, w miejscu gdzie niedaleko do śmierci, jak i życia. Komizm sytuacyjny, gdy stykają się dwa światy, ten z lat 50 i ten nasz, technologiczny, XXI-wieczny, stoi na wysokim poziomie, ale zarazem nie psuje klimatu całej grozy, jest raczej tak bardzo naturalny, że czytelnik uśmiechnie się pod nosem, lecz nie wybudzi się z magicznego i strasznego transu. Postacie, które są wielowymiarowe, a każda posiada swoją głębszą historię, sprawiają, że naprawdę martwimy się o mieszkańców wioski, a ich losy przenikają się z naszymi. Znamy te zmartwienia, słyszeliśmy skądś o tych problemach, może właśnie od rodziców? Od dziadków? Wujków? Nie potrafimy jasno tego określić w pierwszym momencie, ale ledwo myśl nastawi się na inne tory, my mamy kolejną zagwozdkę, a nasz zachwyt, który wywołuje swojski klimat nie opada, a wręcz sprawia, że chcemy przemierzyć ścieżkę, jaką pokonali główni bohaterowie.

Sumując wszystkie elementy, uważam że jest to jedna z najlepszych serii jakie dotąd czytałem. Realizm otoczenia, dramat i groza. Wszystko w jednej serii, którą czyta się jak jedną książkę. Komu polecić? Na pewno wszelkim miłośnikom przedsennych dreszczy i mieszkańcom tamtych okolic. Niech zweryfikują legendy (niektóre wydarzenia w „Czarnym Wygonie”, to prawdziwe legendy z tamtych okolic) i cieszą się bezmiarem tego świata, ponieważ ja z ogromnym utęsknieniem musiałem się już z nim pożegnać. Wiem tylko, że kiedyś tam wrócę, by przeżyć ponownie podróż w czasie i porozmawiać z mieszkańcami Słonecznej Doliny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz