Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 592
Data wydania: 9 kwietnia 2015
„Stara żydowska legenda opowiada o Papierowym Chłopcu, który
przychodzi nocą i porywa dzieci.” Szczerze przyznam, że właśnie ten kawałek
tekstu, który znajdował się z tyłu książki, kupił mnie i namówił, bym sięgnął
po ten tytuł.
Frederika Bergman i Alex Recht stawiają czoła różnym
niebezpieczeństwom i wyzwaniom, które łączą się z ich zawodem. Ona jako młoda
kobieta w związku małżeńskim z dość starszym mężczyzną, On jako facet po wielu
przejściach i życiowych wyborach. Szczerze przyznam, że to moje pierwsze
zetknięcie ze szwedzką pisarką Ohlsson, więc nie potrafię powiedzieć nic więcej
o postaciach z cyklu, prócz tego co wiem z tego konkretnego tytułu.
Czytając powieść chciałem odnieść wrażenie, że niczego nie
zrozumiem, że piąty tom to już za daleko, że wszystko mi ucieknie. Przez takie
myślenie, prawie popełniłem błąd. Wystarczyło dosłownie parędziesiąt stron, by
zrozumieć kontekst, zachowania i relacje między postaciami. Niezwykle prosta
narracja, ładne opisy i mega wyczuwalny klimat szwedzkich mrozów, spotęgował
wrażenia jakie spływały na mnie podczas czytania.
Co najważniejsze w tego typu powieściach, ładnie
poprowadzona narracja sprawiła, że praktycznie nie odczuwamy efektów zwolnienia
akcji. Kryminał ładnie przeplata się z obyczajem, ukazując życie prostych
policjantów i ich rodzin, domowe problemy czy nawet zachowania do jakich są
Szwedzi przyzwyczajeni zaciekawiają czytelnika. Dodatkowo muszę przyznać, że
mało polityki w tym wszystkim. Skandynawskie kryminały jak dobrze wiemy,
starają się nie raz i nie dwa opisywać sytuacje polityczne, negować lub pochwalać
dane nurty, lecz tutaj omijamy zgrabnie ten wątek na rzecz tajnych sił, relacji
z Izraelem i romansów między szpiegami. Sprawia to w całości, że nie odczuwamy
magii polityki, tylko widzimy to co każdy z nas wie z każdego rodzaju
massmediów.
Rozmyślam o tym jak postacie, które pojawiły się w
„Papierowym Chłopcu” starają się być bogate w uczucia, inteligencję i
przebiegłość, przy tym nie robiąc z siebie nikogo z dopiskiem super. Główni
bohaterowie (tj. Fredrika i Alex) mają za sobą sporo życia, wspólnie spędzonych
chwil, wiele rozwiązanych spraw. Czytając tylko ten jeden tom nie da określić
się ich jednoznacznie, jednak odczuwa się głębie i realistyczność partnerów.
Bez problemu ty czy ja wczulibyśmy się w jedną z tych postaci, mogli tacy być i
nie było by to wcale na pograniczu fantastyki.
Niestety czym dalej tym nie może obyć się bez minusów. W
pamięć zapadła mi Eden Lundell, wiecznie zrozpaczona, dorosła kobieta, która
boi się prawdy i ucieka od niej w wir pracy i strach przed rozpoznaniem.
Irytująca w sposobie swojego bycia, jednak gdzieś tam, głęboko w sercu można ją
polubić, szczególnie za super sceny typowego życia dwóch przeciwnych mas,
agentki i pastora.
Intryga zawiązuję się
tak dalekosiężnie, że wydaję się być niemożliwą. To kolejny minus, który warto
zaznaczyć. Książka, a tym bardziej kryminał to szerokie spektrum i o tyle cała
opowieść bawiła i wciągała mnie niesamowicie, muszę zaznaczyć, ze dla fanów
mniej realistycznych zbrodni, czy też głupich, zwykle pozbawionych sensu
motywów, może zrazić końcówka, a nawet i już druga połowa tego tytułu.
Podsumowując jest to naprawdę dobry i solidny kryminał,
idealny na zimowe wieczory pod kocyk, czy też w oczekiwaniu, aż nasze kobiety w
końcu wrócą „z paznokci”. Urzec może tu nie tylko prostota, ale i wielka
niewiadoma jaka może nas spotkać na końcu drogi. Papierowy chłopiec, porwanie,
morderstwa, a to wszystko owinięte zgrabnie w żydowską legendę i urocze
żydowskie osiedle, gdzieś w Sztokholmie. Książki są papierowe.
Ocena: 6,5/10
Podoba mi się ta recenzja, jest inna niż te, które miałam przyjemność czytać. Świetne zdjęcia. Ciekawy szablon. Zachęcający, czekam na dalsze posty.
OdpowiedzUsuń