Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

18.3.18

Cały świat dygocze.


Wydawnictwo: Sine Qua Non
Liczba stron: 320
Data wydania: 7 października 2015



Cały świat dygocze w jednym, niezmierzonym przez nikogo rytmie. Rozmyte widzą tylko wybrani, to oni przeżywają i cierpią, wiedzą lepiej od nas. Białe człowieki, a czorna krew. Bielsi od śniegu.

„Dygot” Jakuba Małeckiego jest niezwykle prawdziwą opowieścią z elementami fantastyczno-realistycznymi. Można odczytywać poszczególne jej elementy w sposób dwojaki, szczególnie gdy na polskiej wsi dalej dzieją się niesamowite rzeczy. Akcja toczy się na polanach, wąskich żwirowych drogach i domach, które nie jedno widziały i słyszały. Czytając kolejne strony powieści, ma się wrażenie scalenia, świat przedstawiony to realia naszych polskich domów, mieszkań, naszych dziadków, wujów, matek, ojców, kuzynów, kochanek, żon. Problemy są nadal prawdziwe, nie na przyrost, po prostu są, bo jak inaczej? Życie bez problemów? Niepełnosprawny syn fryzjera? No po prostu pech, kara od Boga, którego zapewne nie ma, skoro patrzy na to cierpienie. Albinos pośród bogobojnych polaków w latach 40-50? Oczywiście, ale to Szatan, nie człowiek, czarna jego krew, nie czerwona, a wnętrzności wyleczą każdą chorobę, a krew sprawi, że plony trzy razy większe. Alkoholizm, przemoc domowa, morderstwa i pobicia? Przecież to wszystko dzieje się obok nas, na przestrzeni wieków, więc czemu się dziwić skoro autor napisał tylko i wyłącznie prawdę, którą cały czas mamy obok nas.

Akcja właściwa zaczyna się około 1938 roku, przechodzimy stąd przez całe pokolenia Geldów i Łabendowiczów. Poznajemy dziadków, rodziców, synów, córki i wnuków. Piękny podział większych rozdziałów na przekroje lat jest klimatyczny, szczególnie, gdy czuć i widać jak zmienia się myślenie poszczególnych bohaterów na przestrzeni dziesiątek wiosen, jakie przeżyli. Sytuacja polityczna ówczesnej Polski również nie jest pominięta, lecz bardziej widoczna jest w zachowaniach postaci, dialogach jakie prowadzą, metodzie wychowawczej czy zarobkowej. Język użyty podczas tej pięknej podróży zmienia się z każdym następnym rokiem, za to też wielkie pochwały dla autora, że uwzględnił takowe rzeczy, chociaż myśląc z drugiej strony, jak można by je pominąć? Myślę również, że właśnie przez ten szczegół powieść nie jest dla każdego, ponieważ pobierając opinie od innych, zauważyłem ich lekki dystans do takiego zabiegu, nawet poprowadzonym w minimalnym stopniu. Pomijając jednak aspekty językowe, tą powieść po prostu czuję się całym sobą. Wchodzi się bez reszty, ponieważ widzimy to co ukryte w nas samych. To rozmyte.

Sama intryga, rozwiązanie akcji jest nieco zadziwiające lecz bez szału, na pewno nie jest to tytuł o znakomitym zakończeniu, raczej chodzi tu o wnętrze, to co pod spodem przewodzi w nim i gra główne skrzypce. Autor na pewno wiedział o tym, ponieważ „Dygotu” nie czyta się dla rozwiązania, jego czyta się, ponieważ czujemy te realia, problemy bohaterów, a wszelkiego typu niuanse przypominają o polskości tytułu. Jak dla mnie tylko brać i rozkoszować się tajemniczymi wydarzeniami, delektować się kolejnymi pokoleniami. Dążyć do uzupełnienia całości, zanim sami zaczniemy dygotać w przedśmiertnych konwulsjach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz