Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 488
Data I wydania: 2007 rok
Dawno
nie czytałem żadnej fantastyki, nawet ostatnio się od niej odbiłem
na rzecz kryminałów i powieści realistycznych. Czasem wpadło coś
Sci-Fi albo PostApo, ale to pojedyncze przypadki. Postanowiłem więc
pewnym krokiem wkroczyć do biblioteki i wypożyczyć nikogo innego
jak Kossakowską, czyli dawno planowaną przeze mnie autorkę. W tym
momencie również popełniłem największy błąd, ponieważ
nastawiłem się na coś niesamowitego, wpłynęły na to ogromne
ilości pozytywnych opinii jakie dochodziły do mnie z różnych
stron, ale może po kolei.
Książka,
którą postanowiłem wypożyczyć wyróżnia się nie tylko ciekawym
tytułem, ale i opisem. Jakuckie legendy, daleka północ, mity,
legendy, po prostu wiedziałem, że musi to być TO! „Ruda Sfora”
zaczyna się niewinnie, ot co młody człowiek imieniem Ergis zostaje
postawiony przed faktem, który ma się dokonać lada dzień.
Cioteczny dziadek Ergisa, Kitej, potężny szaman naslegu, zmarł
zostawiając po sobie tylko następce w postaci trzynastoletniego
ciotecznego wnuka. Śmierć potężnego szamana zlewa się z
dziwnymi sytuacjami w świecie astralnym, na domiar złego miejsce
Ergisa chcę siłą zająć nijaki Dyraj Bogoj. Historia na pierwszy
rzut oka jest pokrętna, dość trudno się w nią wkręcić,
ponieważ mnogość postaci i terminów zmusza nas do częstego
sprawdzania słownictwa, lecz pomoże nam w tym słowniczek oraz spis
postaci pojawiających się w powieści, znajdujący się na końcu
książki.
Warstwa
fabularna, która początkowo rozgrywa się na wielu poziomach, by
potem lekko spłycić i zmusić czytelnika do głębszej analizy,
jest po prostu świetna. Trudno opisać ją, tak aby nie
zaspoilerować jakichś wątków, lecz pomysł autorki oraz
fantastyczne twisty zachęcają do przekręcania stron. Maja Lidia
Kossakowska skrzętnie poukrywała nam znaki na całej długości
„Rudej Sfory”, by końcowo dojść do wspaniałego i w mojej
opinii kompletnego zakończenia, co bywa nie raz bardzo trudne w
wypadku takich powieści.
Ergis
to młody trzynastoletni chłopiec, którego dziadek i duchy
wyznaczyły na następce potężnego szamana. Tworzy on drużynę
złożoną z bardzo ciekawych postaci. Jego głównym i pierwszym
towarzyszem jest kulawy koń, który zwie się Bębenek, kolejną
osobistością jest Ellej – Syn Wilka, jeden z najsłynniejszych
pieśniarzy i wojowników. Z czasem do tej już dość ciekawej ekipy
dołącza kobieta – Tujaryma Kuo, córka boga ognia oraz kikituk.
Taka oto wymyślna i dziwna grupa przemierza kolejne piętra Górnej
Krainy czy nawet schodzą do krain abbasy, czyli Dolnych Krain.
Podróż jest nasiąknięta przygodami rodem z różnych legend czy
mitów, a na naszych bohaterów nie raz spada ogromna
odpowiedzialność. Mierzą się z różnymi demonami, bogami,
duchami, istny kalejdoskop istot. Bohaterowie w natłoku akcji są po
prostu jak najbardziej naturalni. Śmieją się, dokuczają sobie
nawzajem, przeżywają wewnętrzne rozterki czy miłostki. Bierze
mnie dziw jak to wszystko można było upchać w jednej powieści,
ale jednak da się. Kolejnym ciekawym aspektem jest niezwykła więź
jaka z czasem łączy naszą grupę, można tą wieź określić
mianem przyjaźni na dobre i na złe. Nikt nikogo nie zostawia, każdy
walczy o każdego, z tego więc wysuwamy piękny morał, nieprawdaż?
Moje
oko zostało też niezwykle pocieszone pięknymi, czarno białymi
ilustracjami, które nie raz pomogły mi wykreować w wyobraźni te
przedziwne kreatury, które pojawiają się w powieści. Mało tego,
autorka jest mistrzynią opisów, każda postać, każda sytuacja
rodzi się wprost przed naszym nosem. Po raz pierwszy odczułem, że
opisy czytam z niezwykłą przyjemnością, niekiedy troszkę
dłuższe, niekiedy krótsze, ale po prostu odczuwałem bijącą z
nich magię słowa i dokładności!
Podsumowując
„Ruda Sfora” Mai Lidii Kossakowskiej to naprawdę kawał
porządnej literatury fantastycznej i szczerze przyznam, nie tylko
dla miłośników fantastyki. Dajcie się zabrać w ekstremalną
podróż po Syberii, odległej krainy gdzie ludy Jakuckie do dziś
odprawiają swoje rytuały, a pamięć o nich nie zaginie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz