Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

5.5.18

Słyszę "Legion" głosów.


Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 208
Data wydania: 15 marca 2017



Stephen Leeds to całkowicie zdrowy na umyślę mężczyzna, po prostu jego halucynacje są nieco... szalone. Tak oto zaczynamy piękną opowieść o detektywie z niebagatelną fortuną, ogromną willą posiadającą co najmniej 50 pokoi, własnym lokajem jak i sprzątaczką. Ogromnej fortuny dorobił się dzięki swoim niezwykłym umiejętnościom. Na świecie przecież nie istnieje człowiek, który zna się praktycznie na „wszystkim”, no chyba że jest to właśnie pan Leeds. Posiada on niezwykłą umiejętność szybkiej nauki dosłownie każdej dziedziny, jednak by pomieścić całą tą wiedzę, jego głowa tworzy specjalne halucynacje, które nazywane są przez niego aspektami. Dokądkolwiek Stephen się nie ruszy, to zawsze towarzyszy mu drużyna wyobrażonych i niezrównanych w swych umiejętnościach ekspertów. Tak oto przedstawia się nasz główny bohater, niby pół bóg, ale nadal człowiek.

Początkowo można odnieść mylne wrażenie tego kim jest nasz główny bohater. Jawi się on jako ktoś ponadprzeciętny no i tak jest w rzeczywistości, lecz jest tak samo śmiertelny jak każdy z nas, a bez swoich aspektów, nieróżni się niczym więcej od przeciętnego Kowalskiego. Dobrym przykładem jest komunikacja między ludzka, w której Leeds w ogóle przegrywa na starcie bez swojej wyobrażonej psycholożki, która zawsze pomaga mu odpowiednio dobrać słowa do danej sytuacji. Identycznie jest również z każdą inną umiejętnością, sam Stephen tłumaczy to tym, że to nie on tak naprawdę umie daną rzecz, tylko jego aspekt, a gdy on w jakiś sposób zniknie, wtedy i ta umiejętność przepada.



Sama książka posiada w sobie dwie historie, jedna krótka i zwięzła. Przyjemna czytelniczo. Od samego początku puszcza nas w głębokie wody po drodze tłumacząc nam działanie tego mikro świata. Poznajemy bohaterów tych realnych jak i wyobrażonych. Komiczne sytuacje związane z mówieniem do siebie, akcja przeplatana z tym komizmem, to naprawdę ciekawy pomysł. Druga część nieco większa, bardziej dopracowana w swoich wątkach pobocznych nie odbiega od pierwszej, chociaż czułem pewne zgrzyty, które po prostu mi osobiście nie pasowały, to nie mógłbym powiedzieć, że jest ona słabsza. Akcja po prostu toczy się nieco wolniej, czasami monotonnie i tak powoli w tej monotonii się zapadamy. To są moje osobiste wrażenia i za każdym razem to podkreślam. Właśnie może te małe zgrzyty sprawiały, że książka zajęła mi o parę dni dłużej, przyjemność gdzieś tam uciekała, by po jakimś czasie powrócić, a sama opowieść musiała we mnie dojrzeć, by ją docenić. Może to styl tego autora? Sięgam po niego po raz pierwszy nie licząc jednego, małego opowiadania „Idealny stan”, ale jak wiadomo, opowiadania, a powieść to dwie różne sprawy.

Bohaterowie na pewno nie są drętwi, Ci żywi emanują naturalizmem zachowawczym, sięgają po coraz głębsze tematy do rozmów i bawią nas swoimi spostrzeżeniami w stronę Leedsa. Wyobrażeni zaś to bardziej statyczne byty, które przez cały czas trwania akcji nie zbyt się zmieniają, a każdy z nich posiada jakieś dziwactwo, które uwidacznia się w różnych sytuacjach. Reasumując, bohaterowie na wielki plus!

Teraz przychodzi na najgorsze... Jak to ocenić? Z jednej strony bardzo mi się podobało, z drugiej takie meh. Tak więc zostawię tą sprawę otwartą, Wam przedstawiłem plusy jak i minusy, sam wstrzymam się od ostatecznego werdyktu (co najmniej do czasu sięgnięcia po inne tytuły Sandersona). Mogę nawet polecić „Legion”, ponieważ nikt z nas książko-maniacy nie jest normalny. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz